Mieszko

Do napisania tego postu mieliśmy już kilka podejść. Zresztą kilka razy pisaliśmy już o tych kotach. Niestety bez odzewu
Nie chcemy tworzyć płaczliwych postów i grać na Waszych uczuciach. Naszym celem i marzeniem jest znalezienie kochających domów dla dwóch cudownych kotów – Mieszka i Fryderyka.
Są to koty, które trafiły do nas we wrześniu ubiegłego roku. Pisaliśmy o tym tutaj https://www.miaukot.org/uratujmy-je-jeszcze/
Nie miały lekkiego życia, ale my już do tego nie chcemy wracać. Najważniejsza dla nich jest przyszłość. Tylko czy one maja jakąś przyszłość? Przekleństwem tej dwójki, jest dodani wynik testu na FIV, ale najpierw o kotach…

I tutaj mieliśmy kolejny dylemat Czy pisać o nich razem, czy opisywać każdego w osobnych postach. Będzie wspólny post, bo może ktoś zakocha się w dwupaku a każdy z nich tak samo potrzebuje domu. Nie muszą mieszkać razem, ale dobrze się dogadują ze sobą i innymi kotami. Psy również im nie przeszkadzają. Ich charaktery są jednak zupełnie inne.

Mieszko

Mieszko to przebojowy i bardzo kreatywny luzak. Łamacz kobiecych serc. Skruszył serca najtwardszych wolontariuszek. Wszystkie robią do niego maślane oczy i strach ich zostawić sam na sam, bo zacałują kota na śmierć! A Mieszko nie ma nic przeciwko. Jeśli myślicie, że to niemożliwe, to musicie poznać Mieszka…i nasze wolontariuszki. Ten kot jest winny zbyt dużej zawartości słodyczy, przedawkowaniu miłości, notorycznym aktom czułości. Co więcej to recydywista w przytulaniu, napada na niestrzeżone kolana wolontariuszy. Swój wyrok na razie odbywa w klatce na kociarni. Wszyscy twierdzą, że z powodu choroby, ale prawda jest ukryta – to dla jego bezpieczeństwa Wolontariuszki nie czują umiaru w przytulaniu Miesia.

I jak teraz zareklamować Fryderyka?
Zdecydowanie nie jest takim luzakiem jak Mieszko. Nieśmiały myśliciel i obserwator. Nie rozdaje buziaków na pierwszej randce. Przytulać się lubi, ale z umiarem i taktem. A przede wszystkim nie na oczach wszystkich. Typ dyskretny i subtelny. Jego serce zdobywa się powoli, ale jak już pokocha to na zawsze.
Trudny wybór, prawda?! Oba kocurki mają naprawdę cudowne charaktery.

A teraz konkrety. Nie potrafimy określić ile mają lat. Zakładamy, że około 5. Nabrały u nas ciałka i wyglądają bardzo dorodnie I Mieszko, i Fryderyk mają bielmo na jednym oczku, ale w niczym to im nie przeszkadza. Są wykastrowane.

Krótko o FIV. Nie zarazi się nim człowiek, ani pies. Jest to typowo kocia choroba. FIV , czyli wirus nabytego niedoboru immunologicznego. Wywołuje u kotów niedobór odporności, potocznie zwany kocim AIDS. W jej przebiegu układ odpornościowy zostaje trwale uszkodzony, a infekcje (wtórne) prowadzą do śmierci. Choroba ta jest obecnie nieuleczalna, ale przez wiele lat może przebiegać bez jakichkolwiek objawów.
Wiemy, brzmi groźnie, ale przy odpowiednio prowadzonej profilaktyce i zapewnieniu odpowiednich warunków żywieniowych i bytowych, takie koty mają przed sobą długie życie. Zarażenie FIV nie jest takie proste. Jeśli koty nie będą z sobą walczyły „na śmierć i życie”, to ryzyko zakażenia jest minimalne. Przebywanie zakażonego kota w domu z innymi kotami nie musi prowadzić do rozprzestrzeniania się choroby. Nawet długotrwały kontakt kota, który jest nosicielem, ze zdrowymi kotami nie musi skutkować zakażeniem.

Bardzo Was prosimy, zastanówcie się nad adopcją. Takie koty też powinny mieć szansę na swój dom. Nie skazujmy ich na spędzenie całego życia na kociarni, gdzie dużą część czasu muszą spędzać w klatce. Nie dlatego, że są zagrożeniem dla innych, tylko dlatego, że niektórzy rezydenci bywają niesympatyczni A wolontariuszki nie mogą ich nadzorować 24h na dobę. Przebywanie w tak dużym skupisku kotów jest dla naszych FIVków po prostu niebezpieczne. Bakterie, wirusy, które zdrowy kot bez problemów zwalczy dla nich mogą być śmiertelne.
Prosimy pomóżcie znaleźć domy dla Mieszka i Fryderyka.

To naprawdę cudowne koty!