Pisaliśmy niedawno o szczeniaczku, który po krótkim pobycie u nas znalazł najlepszy dom na świecie. Szczeniaczek był kolejnym pieskiem suczki Sary adoptowanej przez pewną dziewczynę ze schroniska w Chorzowie. Suczka była oddana do adopcji niewysterylizowana, może dziewczyna dostała talon na zabieg, ale jakie to ma znaczenie skoro tego nie pamięta, ani też suni nie wysterylizowała. Było to 6 lat temu.

Od tego czasu sunia rodziła co roku. Pierwszy kontakt z tą psiną mieliśmy 4 lata temu, gdy nasza wolontariuszka zauważyła jak suczka biega przez bardzo ruchliwą ulicę do Kebaba, a tam wyłudzając jedzonko od klientów bądź personelu biegnie z powrotem do kamienicy znajdującej się po drugiej stronie ulicy. Wyśledziliśmy, gdzie suczka poszła i udaliśmy się z interwencją pod ten adres. Okazało się, że psina ma szczeniaczka i w ten sposób zdobywa dla niego jedzenie 🙁 W trakcie rozmowy dowiedzieliśmy się, ze sunia ma na imię Sara i jest adoptowana z Chorzowskiego Schroniska. Dziewczyna obiecała Sary pilnować, nie puszczać samej na ulicę, karmić (zaproponowaliśmy pomoc w zakupie karmy), wysterylizować zaraz jak to będzie możliwe po odchowaniu szczeniaczka. Szczeniaczek był już komuś obiecany, dziewczyna nie chciała go oddać. Obiecała zadzwonić lub zjawić się u nas, kiedy tylko szczeniaczka odda i umówić na zabieg jego mamę – suczkę Sarę.

Przez pewien okres czasu nie wiedzieliśmy biegającej suni, personel z Kebaba również potwierdził, że sunia nie przychodzi. Byliśmy zadowoleni, że dziewczyna wzięła sobie do serca naszą interwencję i pilnuje Sary. Jednak po jakimś czasie, gdy nie pojawiała się na umówienie zabiegu poszliśmy sprawdzić co się dzieje. Okazało się, że dziewczyna już tam nie mieszka. Dochodziły nas słuchy, że przeprowadziła się gdzieś niedaleko, bo Sara jest widywana w okolicy, jednak ani suczki, ani adresu nie udawało nam się namierzyć.

Ponieważ sunia pochodziła ze schroniska w Chorzowie uważaliśmy, ze należy ich powiadomić, że w tym wypadku osoba adoptująca psa nie wywiązała się z obowiązku umowy adopcyjnej (nie bierzemy nawet pod uwagę, że takiego zapisu nie ma w umowie). Nasze zdziwienie było ogromne. Dowiedzieliśmy się, że ta sama osoba adoptowała w tym schronisku oprócz suczki jeszcze psa w podobnym czasie. Schronisko nie czuje się odpowiedzialne za nie sprawdzenie domu, za nie wywiązanie się z umowy, za to, że suczka co roku zasila kundelkowy rynek szczeniaków. Wg pracownika schroniska ich obowiązkiem jest tylko wydanie psa, po czym reszta spada na nowego właściciela.

Takie podejście do problemu bezdomności zwierząt ma schronisko, którego zadaniem jest walka z bezdomnością! Smutne a zarazem żenujące jest to, że to schronisko prowadzi TOZ. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami!!!!! Organizacja, która powinna bronić, opiekować się i zapobiegać bezdomności zwierząt! Losem schroniskowych zwierząt bardziej przejmują się inne organizacje i nie mogliśmy tak tej sprawy zostawić.

W ubiegłym roku pojawiło się ogłoszenie dziewczyny, że odda szczeniaczka. Osobom, które również śledziły losy Sary udało się zabrać psiego maluszka – suczkę, która trafiła pod nasza opiekę. Po pewnym czasie udało się też nam ustaliDzięki ć nowy adres. Jednak jak się okazało również już nieaktualny. Nasza złość rosła, bo wiedzieliśmy, że lada moment pojawi się nowe ogłoszenie o szczeniaczkach, no i pojawiło się ……

 

Dzięki szybkiej i bardzo przemyślanej akcji udało się nie tylko odebrać szczeniaczka, ale również namierzyć adres. Dziewczyna początkowo nie chciała zgodzić się na sterylizację. Obawiała się, że zabierzemy jej suczkę, jednak nie to było naszym zamiarem. Psina przyzwyczaiła się do dziewczyny i dzieci. Opiekunce na swój sposób zależy na suni i patrząc na to co się dzieje jest naprawdę wiele bardziej potrzebujących domu psiaków. Nie chodziło nam o aferę, ale o wysterylizowanie suczki.

Po trudnych negocjacjach udało się załatwić zgodę, chociaż realizacja transportu suni w dogodnym dla dziewczyny czasie i sposób była dla nas dużym problemem… bo my, członkowie fundacji pracujemy zawodowo. To może nie mieścić się komuś w głowie, że nie jesteśmy w stanie być dyspozycyjni 24 godziny na dobę.

W trakcie rozmowy wyszła jeszcze sprawa drugiego psa adoptowanego ze schroniska w Chorzowie. Okazało się, że pies w podobnym wieku jak Sara jest agresywny w stosunku do dzieci. Po pogryzieniu dziewczyna chciała go oddać do schroniska z którego był zabrany, ale schron w Chorzowie odmówił mówiąc, że …..to nie ich rejon!!!
My musimy mieć rejon wszędzie 🙁

Ponieważ pies siedział w kagańcu przywiązany do jakiegoś mebla od czasu pogryzienia dziecka, nie mieliśmy na co czekać. Odwożąc po zabiegu sunię, zabraliśmy psa 🙁
I tak się cieszymy, że w końcu się udało wysterylizować Sarę, tak długo to trwało…