Praktycznie codziennie jest kastrowany przez nas jeden kot. Przestaliśmy już o tym pisać, no bo co można interesującego na ten sam temat ciągle pisać  Łapiemy, jedziemy do weta, kot ma zabieg, przegląd ogólny, zabezpieczamy go przeciw pasożytom zew. i wew. itd. Czyli robimy wszystko, żeby kot wrócił na swoje podwórko silny i zdrowy. Zawsze mamy na uwadze to, że jest to jedyny moment kiedy te zwierzaki mają szansę na poprawę ich zdrowia. I w końcu odwozimy je w miejsce ich bytowania. Tak dzikusy wracają do swoich zajęć


Niestety wśród tych dzikusów zawsze znajdzie się „coś”, co zaburzy nasz rytm łapacza  W poniedziałek na zabieg do lecznicy przyjechała koteczka. Młodziutka, malutka, ale z wielkim brzuchem  Przyjechała w ostatnim momencie, bo porodu by nie przeżyła  Ciarki nas przechodzą na samą myśl w jakich męczarniach przyszło by jej umierać…i ile kotek w ten sposób traci życie! Baliśmy się nawet pisać na jej temat, żeby nie zapeszyć. Malutka jednak dzielnie walczyła o swoje życie a do tego wszystkiego okazała się bardzo wdzięczną i proludzką koteczką. Szczęśliwa z tego kawałka swojego miejsca, które zajmuje w lecznicowym szpitaliku.


I tutaj pojawił się dylemat, wypuścić, czy znaleźć dla niej dom? Czasu jest bardzo mało, bo a na miejsce w lecznicy jest już kolejka kotów. Jeśli nic dla niej nie znajdziemy, będziemy musieli ją wypuścić. Będzie tam miała swoją miseczkę i jakieś schronienie, ale taki ufny kot nie ma łatwego życia na podwórku. Ona kocha ludzi, tylko czy ktoś pokocha ją…

Weekend koteczka spędziła już u siebie. Zamieszkała u Aneta w Piekarach Śl. Do towarzystwa ma pięknego owczarka niemieckiego i bardzo elegancką kocią koleżankę Chanel. A żeby nie było jest przykro, że jest tylko taką zwykłą Malutką, dostała na imię – Coco
Wszystko wskazuje na to, że poznawanie przebiega w przyjaznej atmosferze  Nam pozostaje sobie i kotom, życzyć więcej takich adopcji