Tak naprawdę to nie wiemy co napisać Skupimy się więc na suchych faktach, bo zdjęcia mówią same za siebie
Informację o nim dostała osoba zaprzyjaźniona z fundacją i natychmiast pojechała po niego. Anna
Jest to wykastrowany kocur, około 5-6 letni, znaleziony w Orzechu między Piekarami Śl. a Świerklańcem. Czy miał dom? Czy należy do tych szczęśliwych kotów wychodzących? … możemy tylko gdybać.

Niestety nie potrafimy jednoznacznie powiedziec, co dolega kotu oprócz tego co sami widzicie. W miejscu, gdzie powinien być nos jest jedna wielka rana Hipotezy są trzy:
– uraz mechaniczny, np. pogryzienie przez psa, jakiś wypadek;
– choroba autoagresywna (autoimmunologiczna);
– nowotwór (wycinek pojechał do badania).

John, bo tak dostał na imię, miał zrobione badania krwi i testy na FeLV i FIV. Tutaj wszystko wyszło dobrze. Miał też zrobione RTG głowy, które nie wykazało żadnych urazów, nacieków.

Teraz tak naprawdę potrzebny jest czas, aby zobaczyć jak kot zareagował na leki, jak goi się rana. Na wynik badania wycinka też trzeba poczekać 2-3tyg. Trudno nam też powiedzieć co z węchem. Johnny ma apetyt i to jest pocieszające.

Co jest teraz najważniejsze, najpilniejsze? Dom, gdzie go odkarmią i pomogą odzyskać siły. Jest to sprawa na CITO, bo nie ma wskazań ani potrzeby, żeby dalej przebywał w szpitaliku. Kot zostaje oczywiście podopiecznym fundacyjnym, bo nie wykluczamy konieczności dalszej diagnostyki.

John przebywa w Bytomiu (śląskie) i w tych okolicach w pierwszej kolejności szukamy dla niego domu tymczasowego. Może być z opcją bycia domem stałym

Prosimy pomóżcie znaleźć mu bezpieczny kącik!

Naszą walkę o kocurka możecie wesprzeć grosikiem, robiąc przelew z dopiskiem: John → TUTAJ